Autor |
Wiadomość |
swierczu |
Wysłany: Czw 15:56, 13 Paź 2011 Temat postu: |
|
Ja się wybieram do Włocławka. Jak ktoś chętny to mam miejsca w samochodzie  |
|
 |
Łosiu |
Wysłany: Czw 15:53, 13 Paź 2011 Temat postu: |
|
Bartuś, dobrze doczytaj... w sobotę skoków nie ma... chyba że pojedziemy do PeTe  |
|
 |
swierczu |
Wysłany: Czw 14:46, 13 Paź 2011 Temat postu: |
|
Automat nie jest wymagany prawem, tylko regulaminem danej strefy. Zawsze można założyć KAP-3 lub spakować coś okrągłego do pokrowca po SD-60 i podczepić jako 3 spadochron. Jak się pokombinuje to na pewno dało by radę Może w sobotę?  |
|
 |
Paweł |
Wysłany: Czw 14:10, 13 Paź 2011 Temat postu: |
|
Każdy czas ma swoje wady i zalety. Szkoliłem sie na okrąglakach jak Wy mam ze 150 skoków na ST-7 SW-5 UT-15 Para komanderze, I jakiś desantowcach. Wolę skrzydła są wspaniałe. Kiedyś po wykonaniu jakiś 1000 skoków z ciekawości ponownie skoczyłem na ST-7 bardzo dziwne uczucie nic nie musiałem robić tylko podziwiać widoki było cicho i wolniuśko. A trafiłem w koło. Teraz już nie skoczycie na okrąglaku nie mają automatów. |
|
 |
Cieśla |
Wysłany: Sob 21:42, 08 Paź 2011 Temat postu: |
|
[quote="swierczu"]No przecież chciałeś rozdzielać chłopców od mężczyzn
To nie ja. To pułkownik Gordon Tall w "Cienkiej czerwonej linii"  |
|
 |
swierczu |
Wysłany: Sob 21:20, 08 Paź 2011 Temat postu: |
|
No przecież chciałeś rozdzielać chłopców od mężczyzn
A na poważnie to wcale nie neguję tamtych czasów w spadochroniarstwie. Sam miałem wiele ubawu np. skacząc na SD83 bez zrywki, czy lądując na SP6 przy rozdzielni wysokiego napięcia I najlepsze były KAP-3 spracowujący parę minut po wylądowaniu Ale i tak wolę swoją Katanę i latanie w ostrych kątach przy 300 km/h  |
|
 |
Cieśla |
Wysłany: Sob 20:27, 08 Paź 2011 Temat postu: |
|
Bartek i to jest sedno sprawy... Na Velo 80, przy złym lądowaniu możesz się "jedynie" zabić
Podczas lądowania na okrągłych i owszem, można było złamać se girę, ale nie słyszałem o "zejściu" podczas lądowania.
Okrąglaki to prawdziwe "olds mobile"
Na mistrzostwach Europy, które odbywały się w Łodzi, gdzieś koło 2000-2001 ( nie pamiętam, pijany byłem jak większość ), ekipa Malty nie chciała wyjechać jeśli nie skoczyłaby na okrągłych St-7. Mieli fun jak sukinsyn. Nigdzie w Europie nie można już było skoczyć na okrągłym...  |
|
 |
swierczu |
Wysłany: Sob 19:29, 08 Paź 2011 Temat postu: |
|
Cieśla, nie wiem czy to jest właściwe porównanie. Raczej jest odwrotnie. Ciężko jest porównać to co mogło Ci się stać na ST-7 czy SW-5 z tym co może Ci się przytrafić np. na Velocity 80  |
|
 |
guner |
Wysłany: Sob 19:21, 08 Paź 2011 Temat postu: |
|
A może warto by panowie było kupić jakiegoś okrąglaka i trochę na nim pośmigać. Myślę że na niejednej strefie byście niezłe wrażenie. Nie wiem tylko jak tam z przepisami (czy można na nich jeszcze skakać i czy udało by się wam taki znaleźć z ważnym zapasem)? |
|
 |
Cieśla |
Wysłany: Sob 18:32, 08 Paź 2011 Temat postu: |
|
Łeeetam, za grosz romantyzmu
To tak jakbyś porównywał podróż klasycznym żaglowcem, gdzie ścierałeś sobie ręce przy żaglach, do wożenia się, zwykłym statkiem, szybszym wygodniejszym ale zawsze to tylko blaszane pudło...  |
|
 |
swierczu |
Wysłany: Sob 12:32, 08 Paź 2011 Temat postu: |
|
Cieśla napisał: | Paweł, to było prawdziwe spadochroniarstwo To wtedy ukuliśmy slogan, że "spadachroniarz musi być twardy, nie miętki". Okrąglaki odsiewały plewy od zdrowego ziarna spadochronowego |
Chłopy co się z Wami dzieje?! W jednym wątku gejowo, w tym sami emeryci z hasłami "kiedyś to się skakało" .... Ja szczyl jestem w porównaniu do Was ale mam zrobione 22 skoki na okrągłych i powiem Wam, że w życiu bym nie zamienił tego co dzisiaj jest w tym sporcie na tamto co było. Jasne, że radocha była, wymagane było przygotowanie fizyczne, skoki były za darmo lub bardzo tanie ale o prawdziwym lataniu, a nie spadaniu można było tylko pomarzyć. A przyjebanie na SD83 w betonowy pas startowy naprawdę do przyjemności nie należy, podobnie jak i otwarcie SW-5 ...  |
|
 |
Łosiu |
Wysłany: Sob 9:16, 08 Paź 2011 Temat postu: |
|
W takim razie dla mnie ta kaszka z mleczkiem była wojskową grochówą Kiedyś na zawodach ParaSki spróbowałem pobiegać z Radzikiem... i skończyło się na spróbowałem, bo ja robot nie jestem  |
|
 |
Cieśla |
Wysłany: Pią 23:13, 07 Paź 2011 Temat postu: |
|
Bieganie z Banią to kaszka z mleczkiem, z resztą Bania bez browca to chodził, nie biegał
Spróbował byś pobiegać z Radzikiem . On własnego psa potrafił zabiegać dookoła lotniska  |
|
 |
Łosiu |
Wysłany: Pią 21:05, 07 Paź 2011 Temat postu: |
|
Człowiek sięga pamięcią z rozrzewnieniem... skoki z najwyższej skoczni tyłem, bieganie z Banią wokół lotniska, układki spadochronów w "książkę", choć mam tylko 7 skoków na okrągłych to naprawdę była szkoła życia, nie mówiąc już o tym że nie było mowy o sterowaniu spadochronem, radiach itp. |
|
 |
Cieśla |
Wysłany: Pią 20:33, 07 Paź 2011 Temat postu: |
|
Paweł, to było prawdziwe spadochroniarstwo To wtedy ukuliśmy slogan, że "spadachroniarz musi być twardy, nie miętki". Okrąglaki odsiewały plewy od zdrowego ziarna spadochronowego Ja co prawda nie miałem drzewa, ani bagienka, ale za to lądowanie na dachu zakładów lotniczych ( i to na samym skraju ), a to też podnosi adrenalinkę . Grala, z kolei, lądował prawie na krowie i jakby nie krzyknął " nastump się", to by wylądował na niej okrakiem, a było to już na sw 5 Były czasy  |
|
 |